Fantastyka
Główną bohaterką najnowszej książki Anny Kańtoch „Tajemnica diabelskiego kręgu” jest trzynastoletnia Nina, miłośniczka powieści kryminalnych, która mieszka w powojennym Wrocławiu i prowadzi całkiem zwyczajne życie nastolatki. Dziewczynka wraz z grupą innych dzieci z całej Polski dostaje nietypową propozycję wakacji w klasztorze, w małej miejscowości Markoty. Zaproszenie otrzymuje od samego anioła zamieszkującego potajemnie jej kamienicę. Rodzice dumni, że to właśnie ich córkę spotkał taki zaszczyt, organizują jej wyjazd i wysyłają na tę niezwykłą wyprawę. Jednak Nina jest nieco nieufna i od początku zachowuje czujność. Po przyjeździe do klasztoru błyskawicznie zamienia się w małego, dociekliwego Sherlocka Holmesa szpiegującego zarówno kolegów i koleżanki, jak i samą opiekunkę, panią Alicję wraz z rezydującym tam aniołem. W dochodzeniu towarzyszą jej nowopoznani przyjaciele – Tamara i Jacek, którzy z sympatią i rozbawieniem obserwują detektywistyczne poczynania Niny.
Letni pobyt w małym miasteczku przepełniony jest niezwykłymi wydarzeniami charakterystycznymi nie tylko dla powieści kryminalnej, ale przede wszystkim dla powieści grozy. Oprócz anielskich postaci i samego, starego klasztoru mroczną i tajemniczą atmosferę całej historii dopełniają nietuzinkowi mieszkańcy miasteczka i krajobrazy wyjęte prosto z poematów Słowackiego, czy mickiewiczowskich ballad bogatych w groźne i drapieżne, słowiańskie potwory, takie jak topielice, czy też piękne w swym okrucieństwie rusałki. Motyw obrazów i malarstwa przewijający się na kartach powieści również łatwo stwarza analogię do dzieł sztuki tamtej epoki, w których cmentarze, stare kościoły, a przede wszystkim mistycyzm, to czołowe tematy ówczesnych artystów. Przyroda ożywa tam na naszych oczach tworząc równoległy, fantastyczny świat bliski każdemu, kto choć raz znalazł się na Mazurach, czy w innym wiejskim, słowiańskim zakątku. W tę stylistykę doskonale wpisują się też postaci dzieci z ogromną wyobraźnią, dla których wszystko przecież jest możliwe. Na uwagę zasługują szczególnie najmłodsi – Małgosia i Tymek. Żadne z dzieci nie wzbudza tak ciepłych i opiekuńczych uczuć, jak ta dwójka ufnych i wrażliwych dzieciaków przeżywających tak intensywnie i tak emocjonalnie wszystkie nadprzyrodzone przygody.
Przedstawiona fabuła i poszczególne zwroty akcji powodują, że w wielu momentach możliwe i prawdopodobne są bardzo różne rozwiązania klasztornej zagadki. Możemy domyślać się i zachodzić w głowę, co tak naprawdę dzieje się w tej małej i niepozornej mieścinie i wciąż niekoniecznie wpadniemy na może nieco szablonowe rozwiązanie. Wielkim plusem tej książki jest przedstawienie w taki sposób historii, że do końca nie wiemy, jakie będą dalsze losy bohaterów. Nieustannie pozostajemy ze znakiem zapytania i detektywistyczną metodą Niny odkrywamy kolejne fragmenty całej układanki. Napięcie budowane z niesamowitą precyzją osiąga niemal akademicki perfekcjonizm, w którym spokojnie moglibyśmy nakreślić wstęp, rozwinięcie, punkt kulminacyjny i zakończenie całej historii. Z każdym kolejnym pojawiającym się wydarzeniem temperatura rośnie powodując delikatną, gęsią skórkę zwłaszcza u młodszych czytelników tej lektury. Powieść zdecydowanie młodzieżowa nie może się zapewne równać z kultowymi historiami Kinga i dla wytrawnego miłośnika tego gatunku będzie jak bułka z masłem, ale też chyba ani przez chwilę Annie Kańtoch nie chodziło o stworzenie horroru czy ciężkiej powieści grozy dla dorosłych, a raczej o przygodową powieść łączącą pokolenia. To udaje się jej na piątkę z plusem.